Latałam sobie pośród chmur. Moja piękna maść niby złoto lśniła w promieniach słońca. Ci, którzy patrzyli na mnie z dołu, mogli pomyśleć, że jestem jakimś boskim koniem, albo sztabki złota i srebra. Cieszyłam się jednak, że dołączyła do stada Koni Północy. Było tu miło i przyjemnie. Liczyłam, że spotkam tu swoje szczęście. Już jeden taki mi się nawet spodobał. Nagle usłyszałam, że ktoś wzywa pomocy.
- Pomocy - krzyczał ten ktoś.
Namierzylam źródło dźwięku i zaczęłam lądować.
- Pomocy - krzyczał nadal.
Podeszłam bliżej. Zobaczyłam pięknego ogiera pegaza. Jego przepiękne skrzydła były uwięzione w sieci gęstych drzew.
- Spokojnie. Ja ci pomogę - powiedziałam.
On spojrzał na mnie. Jego oczy były boskie. Użyłam swoich mocy i uwolniłam go.
- Dziękuję - odparł.
Ja uśmiechnęłam się.
- Należysz do jakiegoś stada - zagadnęłam go.
- Na leżałem do Stada Erich Koni. Ale zostało zaatakowane przez ludzi z jakimiś dyskami. Teraz nie mam gdzie się podziać - rzekł.
- A może dołączysz do Koni Północy? Ja tam należę. Mają wspaniałą przywódczyni - mówiłam.
- Z chęcią. Za prowadźmnie do niej - zażądał.
Przytaknęlam. Lecąc rozmawialiśmy. Okazał się bardzo romantycznym i nie byle jakim koniem. Kiedy dotarliśmy na miejsce zapytałam się przywodczyni:
- Czy on może z nami zostać?
<Wintercloud?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz